Wyszukiwarka
Gry wideo

Rzeczy, które sprawiły, że pokochałem Kingdom Come: Deliverance!

Dzisiaj swoją premierę ma Kingdom Come: Deliverance 2, ale ja nie rzucam się od razu na nową historię. Nie dlatego, że nie chcę – wręcz przeciwnie, mam na nią ogromną ochotę. Jednak zanim poznam nową historię Henryka, postanowiłem, że jeszcze raz wrócę do jedynki. Zostało mi w niej sporo do zrobienia, a że Kingdom Come to gra, którą darzę ogromnym sentymentem, pomyślałem, że to dobry moment, by podzielić się tym, za co pokochałem przygody Henryka ze Skalicy.

Świat gry – średniowieczne Czechy jak żywe

Kingdom Come: Deliverance nie wrzuca nas do baśniowej krainy pełnej smoków i magii, tylko do autentycznych, średniowiecznych Czech. Akcja gry toczy się w malowniczych okolicach rzeki Sazawy, a twórcy zadbali o każdy detal, dzięki czemu świat Kingdom Come wydaje się niesamowicie autentyczny. Wioski, pola i gęste lasy wyglądają jak żywe i zachęcają do swobodnej wędrówki.

I to działa, bo nigdy wcześniej w żadnej grze nie miałem takiego poczucia, że to miejsce istnieje naprawdę – i faktycznie istnieje. Okolice Sazawy do dziś wyglądają podobnie, a fani Kingdom Come chętnie odwiedzają te tereny, żeby poczuć klimat gry na własnej skórze. To poczucie autentyczności jest tak mocne, że kiedy przemierzam lasy w Kingdom Come, mam wrażenie, jakbym spacerował po swoich rodzinnych stronach. Kaszubskie lasy dają mi to samo uczucie – spokoju, dzikości i pełnego zanurzenia w naturze.

Swojskie klimaty w KCD
Swojskie klimaty | źródło

Fabuła, która nie traktuje gracza jak wybrańca

Erpegi przyzwyczaiły nas do tego, że zawsze wcielamy się w wielkiego bohatera, który musi ocalić świat. Kingdom Come podchodzi do tego inaczej – nie ma tu epickiej misji ratowania świata, tylko lokalny konflikt, który dotyka zwykłych ludzi. Henryk to syn kowala, zwykły chłopak, który na początku nawet nie potrafi dobrze posługiwać się mieczem. Nikt mu nie wmawia, że ma wyjątkowy dar czy wielkie przeznaczenie. Nie chce być bierny – napędza go gniew, chęć zemsty za rodziców i potrzeba odnalezienia swojego miejsca w nowej rzeczywistości. Nie tylko walczy dla siebie, ale też dla tych, którzy podali mu rękę, gdy został z niczym. I właśnie to sprawia, że jego historia tak dobrze działa.

Henryk nie dostaje nic za darmo. Wszystkiego musi nauczyć się od zera, a świat wokół niego ma go totalnie gdzieś. To nie on kształtuje historię, tylko historia kształtuje jego – i nie zawsze w sposób, którego by sobie życzył. I choć stopniowo buduje swoją pozycję, to nigdy nie staje się nadczłowiekiem. Jest bohaterem, ale w sposób wiarygodny i ludzki – i właśnie to wyróżnia Kingdom Come na tle innych gier RPG.

Toporny, ale genialny system walki

System walki w KCD jest toporny, trudny i na początku niezwykle frustrujący. Nie ma tu miejsca na widowiskowe piruety, skoki i cudowne uniki rodem z filmów akcji. Każdy cios waży, zmęczenie daje się we znaki, a walka szybko zamienia się w brutalne starcie o przetrwanie.

To system, którego trzeba się nauczyć. Trzeba wyczuwać rytm walki, obserwować przeciwnika i wykorzystywać jego błędy. Nie wystarczy klikać na oślep – to nie statystyki sprawiają, że stajemy się lepsi, tylko nasze własne umiejętności. I właśnie to jest w nim najlepsze. Za pierwszym razem każdy pojedynek wydaje się wyrokiem śmierci, ale kiedy w końcu zaczynamy rozumieć mechanikę, satysfakcja z każdej wygranej walki jest ogromna.

Turnieje rycerskie w Kingdom Come
Turnieje rycerskie | źródło

Kingdom Come: Deliverance to RPG bez smoków i magii

Warhorse Studios udowodniło, że wcale nie potrzeba smoków, zaklęć i pradawnych artefaktów, żeby stworzyć angażującą historię i ciekawy świat. Kingdom Come to surowe, realistyczne średniowiecze, w którym wszystko opiera się na prawdziwych realiach historycznych, bez magii i nadprzyrodzonych zjawisk.

Zamiast wymyślonych krain i fantastycznych postaci, dostajemy świat oparty na rzeczywistości. W grze pojawiają się prawdziwe historyczne miejsca, wydarzenia i osoby, a fabuła splata się z historią Czech z początku XV wieku. To nie fikcja, tylko rzeczywistość sprzed wieków, w której musimy się odnaleźć, zamiast kreować ją według własnych zasad.

Realizm, który dodaje KCD charakteru

Kingdom Come nie jest grą łatwą ani taką, która prowadzi gracza za rękę. Twórcy dodali do niej codzienne czynności, z którymi mierzymy się na co dzień – musimy jeść, spać, dbać o nasz sprzęt, a każda walka może skończyć się tragicznie, bo nie możemy w jej trakcie magicznie się uleczyć. Nie ma tu miejsca na beztroskie wędrowanie bez planu – jeśli nie jesteś przygotowany, świat szybko Ci o tym przypomni.

Najlepszym przykładem jest system zapisu. Nie ma opcji „zapisz, kiedy chcesz”. Jeśli chcesz zachować postęp, musisz przespać się w łóżku, wykąpać w łaźni albo walnąć sznapsa. Na początku było to dla mnie irytujące – kilka razy zapomniałem o zapisie i musiałem powtarzać spore fragmenty gry. Ale z czasem zacząłem to doceniać, bo dodaje to Kingdom Come autentyczności, której brakuje innym grom RPG.

Podsumowanie

Kingdom Come: Deliverance to dla mnie gra inna niż wszystkie. To historia, w której nie znajdziecie magii, smoków ani nadludzkich bohaterów. Zamiast tego dostaję to, co kocham – prawdziwe średniowiecze, brutalną i realistyczną walkę, autentyczny świat i wciągającą historię.

Dzisiaj premiera drugiej części przygód Henryka. Długo czekałem na ten dzień, ale zanim sięgnę po kontynuację, chcę jeszcze raz docenić pierwszą część. Zwykle nie kupuję gier na premierę, ale dobre pierwsze recenzje i ogromny głód na więcej Kingdom Come sprawiły, że jak tylko skończę jedynkę, od razu sięgam po KCD2.

Graliście w Kingdom Come: Deliverance? Co Was w niej urzekło? Dajcie znać!

Co myslisz? Daj znać w komentarzu!

Subscribe
Powiadom o
guest

0 komentarzy
najstarszy
najnowszy
Inline Feedbacks
View all comments